29 grudnia, 2013

Sylwestrowa noc - tych zasad się trzymaj.

Już za kilka dni przywitamy Nowy Rok. Będziemy się bawić na balu, domówce czy też w klubie. Niektórzy wybiorą piżama party pod ciepłym kocem, więc oni problem ubioru mają z głowy ;).
Ci którzy jednak będą się pokazywać przy większej grupie często obcych ludzi (na przykład na balu) przygotowałam kilka rad jak nie popełnić gafy na wstępie. Są to moje spostrzeżenia i osobiste uwagi, więc nie każdy się musi z nimi zgadzać, uważam jednak większość z nas niektóre szczegóły  rażą od razu na wstępie :)

1. Rajstopy, a sandałki.
Mamy grudzień. Niezbyt dobrym jest więc pomysłem zakładać na noc sylwestrową sandałki. Większość pań jednak to robi, dlatego należy pamiętać o rajstopach bez widocznych palców. A i jeszcze jedno, jeżeli wybieramy kolor beżowy, cielisty, to wybierajmy te bez lycry.

2. Srebro i złoto- nie należy ich łączyć.
Jeżeli mamy dosyć widoczny, duży złoty suwak w sukience, to najlepiej by było dopasować również złotą biżuterię. Nie powinno się też łączyć srebrnego naszyjnika ze złotą bransoletką.

3. Sylwester sylwestrem, ale...
nie przesadzajmy  ze świecidełkami. Naszyjnik, duże kolczyki i masa pierścionków to już stanowczo za dużo! Aaa no i jeszcze do tego cała cekinowa sukienka. Nie, nie, nie!

4. Domówka
Tutaj dowolność stroju jest raczej dowolna, ALE... np. bluzka z cekinowymi elementami i białe skarpetki do siebie nie pasują, przyznajcie :) Pamiętamy, że idąc do domu raczej zdejmujemy buty.

4. Torebka - tak czy nie?
Co do tego tematu, odpowiedź jest prosta - oczywiście, że tak! Lepiej jest mieć ją ze sobą niż co niektórzy upychać błyszczyki i telefon po kieszeniach. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup klasycznej czarnej kopertówki. Pasuje prawie do wszystkiego.

A co warto mieć w takiej torebce?

- puder, sylwester to długa noc, warto mieć go, aby przypudrować nosek (albo jak to w moim przypadku świecące się czoło :D )
- szczotka lub grzebień. Jeżeli mamy dosyć luźną fryzurę to po kilku tańcach nie będzie już wyglądała jak na początku. Dobrze jest wtedy ją odświeżyć. Ja polecam Wam kompaktową szczotkę tangle teezer.U mnie się sprawdza rewelacyjnie.
- rajstopy. Lepiej mieć drugą parę i bawić się bez obaw, że pójdzie nam oczko ;)
- gumy do żucia
- chusteczki
- błyszczyk, pomadka. No wiadomo w czasie posiłku  zdarza nam  się przypadkiem zjeść też odrobinę błyszczyku z ust :)
- bezbarwny lakier do paznokci. Czasami jeżeli pójdzie nam oczko w miejscu, gdzie go nie widać np, pod sukienką, nie ma potrzeby wyrzucania rajstop. Wystarczy pomalować lakierem miejsce i poczekać aż lakier wyschnie.





Pierwsza propozycja:
Sukienka niby nie jest błyszcząca, z cekinami, złotą nicią itp ;) ale dodatkiem butów i kopertówką ze złotym akcentem od razu nabiera innego charakteru :) Sukienka ma bardzo wzorzystą górę i należy zrezygnować już z naszyjników. Ja dobrałam tutaj tylko bransoletę, za to bardzo pokaźną :) 
Mówi się, że pasek przy kostce skraca nogi,  natomiast ja nie bałam się wykorzystać ich przy tej stylizacji, bo sukienka ma taki jakby  wysoki stan (chodzi o to, że te wzorki zaczynają się bardzo wysoko) dzięki temu krój wydłuża nogi.



Druga propozycja:
Sukienka bardzo sylwestrowa. Cekiny od góry do dołu. Biżuterią w tym zestawie się już nie martwimy, bo sama sukienka nią jest ;) Można ewentualnie dodać jeden pierścień (ale wybierajmy raczej stonowany). Do tego klasyczne szpilki i czarna, prosta kopertówka, która sprawdza się zawsze.


Trzecia propozycja:
Sukienka przedstawiona za zdjęciu jest niby czarna, ale ma złoty połysk. Wybierałam więc złotą biżuterię, u mnie padło na kolczyki, ale równie dobrze można dodać naszyjnik, bo sukienka ma spory dekolt. Buty i torebkę też znalazłam z lekko złotym połyskiem. 

Która stylizacja podoba Wam się najbardziej? A może w którejś z nich coś nie pasuje... przyjmę każdą konstruktywną krytykę ;). 
Jeżeli, nie planujemy dużych zakupów związanych ze strojem sylwestrowym warto wtedy wyjąć z szafy zwykłą czarną sukienkę i dobrać do niej "sylwestrowe" dodatki, np. pokaźny pierścień, brokatowe paznokcie (świetny efekt dają te lakiery z fakturą piasku) czy zwracające uwagę buty. 

Myślę, że to by było chyba na tyle a może o czymś zapomniałam...? Jeżeli tak piszczcie w komentarzach. Może coś jeszcze powinno się znaleźć w torebce czego nie wymieniłam? Przy okazji, życzę Wam udanej imprezy sylwestrowej i jeszcze lepszego 2014 roku! :)

Pozdrawiam, Kasia

27 grudnia, 2013

Total black


To już koniec świątecznych postów. Znowu wielu z nas ogarnia poświąteczny smutek i myśl, że za szybko minęły. Trzeba jednak widzieć też dobre strony, bo kończy się również objadanie od rana do wieczora zmieniając tylko stoły ;).  Ja powracam do moich kochanych treningów. Już od wczoraj mi brakuje takiego porządnego ruchu. Dzisiaj zostawiam Was z kolejną elegancką stylizacją, a sama wskakuję w dresik :). 


płaszcz / coat – Second Hand
blouse / bluzka – Orsay
spódnica / skirt – Orsay
pasek/ belt – Mohito
bag / torebka –  no name
shoes / buty  – Second Hand





Tutaj (kliknij) możesz zobaczyć świąteczny klimat w moim obiektywie, a już niebawem post typowo sylwestrowy. Dziś wieczorem pewnie się będzie robił ;)
Pozdrawiam, Kasia.

24 grudnia, 2013

Prawdziwie świątecznie :)

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam życzyć wszystkiego najlepszego! Wielu głębokich i radosnych przeżyć. Może dla Was to będzie spokojny czas spędzony z rodziną, super wyjazd w góry na narty, snowboard czy też wyczekane słodkie lenistwo przed ekranem telewizora lub laptopa :) Wszystkim życzę też trafionych prezentów oraz zrealizowania marzeń w nadchodzącym roku! :)

U mnie już po kolacji Wigilijnej, więc w końcu mogę usiąść spokojnie i odpooooczywać ;)


Do życzeń oczywiście dołącza się Shanter ;)

Śnieżyca jak widać tylko w kuli... :( Co jak co, ale trochę śniegu na Święta by się przydało.





Grzyb! Moja ulubiona bombka!  Taki sentyment z dzieciństwa :)

 
Są i pierniczki, które robiłam tak - kliknij.


Jeszcze raz wszystkiego najlepszego na Święta i nie tylko ;)

Kasia.

22 grudnia, 2013

Świąteczny stroik w kilka minut

Święta już za chwilę, więc na wymyślne strojenie wnętrz coraz mniej czasu. Z tej racji, że jestem w domu tylko na weekendy i to nie wszystkie, mam mało czasu na robienie stroików, bo zawsze są ważniejsze rzeczy do zrobienia (sprzątanie, lepienie pierogów itd.) :) Jednak nie potrafię nie zrobić nic, bo to nie w moim stylu. Chociaż trochę świątecznego klimatu lubię sobie stworzyć w pokoju :)

Na przygotowanie stroika wykorzystałam butelkę po winie, gałęzie, sopelki które wcześniej sobie kupiłam i spray. Więc tak na prawdę wszystko czego potrzebowałam już miałam :)

 W planach były jeszcze wzorki zrobione klejem z pistoletu, ale niestety brak czasu mi na to nie pozwolił. Uważam, że w sumie lepiej ta butelka wygląda bez żadnych udziwnień typu gwiazdki czy inne. Wykorzystam ją więc jeszcze w lato np. włożę do niego tulipany :)

 Przyznaję się od Aliny ściągnęłam pomysł na świąteczną ramkę :).




Tak jak powyżej, czy może ze świeczkami? :)


Pozdrawiam, Kasia.

19 grudnia, 2013

Pierniki po studencku!


Hu hu ha dzisiaj na blogu jest gość! Wraz z Marta, współlokatorką, a jednocześnie wspaniałym przyjacielem postanowiłyśmy, aby mieć mniej pracy po powrocie do domu na święta upieczemy pierniki na stancji i zawieziemy już gotowe ;). Wszędzie już były piernikowe wpisy, ale przecież każde są wyjątkowe, więc i naszych nie mogło zabraknąć!




Potrzebne składniki:

mąka (1,5 kg)
margaryna (1 kostka)
olej (3 łyżki)
śmietana (1 szklanka)
3 żółtka i 3 całe jajka
miód (2 szklanki)
cukier (1 szklanka)
soda (3 łyżeczki)
przyprawa do piernika

Wykonanie:

1. Margarynę i miód roztopić w garnku, a następnie przestudzić.
2. W tym czasie   ubić 3 całe jajka i 3 żółtka z cukrem i śmietanę. Odstawić
3. Mąkę wymieszać z sodą i przyprawą do piernika.
4. Karmel który nadaje brązowego koloru piernikom: 2 łyżki cukru zarumienić na patelni aż zbrunatnieje. Dodać 4 łyżki wody, aby cukier się rozpuścił, zagotować. Następnie od razu po zagotowaniu wlać karmel do miski z wymieszaną już mąką i szybko wymieszać.
5. Z pozostałych 3 białek ubić pianę.
6.Do mąki dodać pozostałe składniki (jajka i przestudzoną margarynę z miodem i pianę)
7. Ugnieść ciasto i rozwałkować, ale dosyć cienko, bo w piekarniku jeszcze podrosną ;).
8. Piec ok 10 min w 180 stopniach. To w sumie zależy od piekarnika (no i od grubości piernika), nasz się bardzo wczuł i grzał jak szalony, więc na czas i tak nie patrzyłyśmy.


Zaczęłyśmy oczywiście od przygotowania sobie foremek ;) Z tej racji, że miałyśmy wszystkie, oprócz mmm...choinki wymyśliłyśmy, że można ją zrobić z PUSZEK PO PIWIE ;) No więc szybki wypad do sklepu po "potrzebne" rzeczy i zdziałałyśmy taką oto choineczkę piwną ;) Piwo oczywiście też się przydało i pracowało się przy nim lepiej jakoś i inwencja twórcza jakby większa ;)


Wypadki chodzą po ludziach :)


Ale pierników miałyśmy na tyle dużo, że wielkiego płaczu z kilku spalonych nie było :)


Piernikowy potwór nie dość, że dorwał mikołajową czapę...



To jeszcze chciał pozjadać wszystkie ciastka! Takie rzeczy ;)




Pozdrawiamy! :)

16 grudnia, 2013

Burgund


Dzisiaj mała przerwa od zimowych postów. Z jednej strony szkoda, bo trochę śniegu w grudniu by się przydało (brakuje mi tych białych widoków), ale dzięki temu, że temperatura jest na plusie to można założyć coś innego niż tylko grubaśną kurtkę i szal po sam nos :) Dzisiaj więc mały przerywnik od zimy, a już niebawem kolejny zimowo-świąteczny wpis ;)

płaszcz / coat – Second Hand
blouse / bluzka – Terranova
spódnica / skirt – Terranova
bag / torebka – kupiona w małym butiku, no name
shoes / buty  – elilu.pl  (zobacz też tutaj)


11 grudnia, 2013

Zimowy MUST HAVE!

Robi się coraz zimniej i groźniej dla naszych dłoni, stóp, ust, uszu. Dlatego też koniecznie musimy uzbroić się w zimowe niezbędniki i wyjść zimie na przeciw.

Wychodząc na zewnątrz koniecznie musimy pamiętać o czapce. Takie to oczywiste , a jednak nie każdy rozumie dlaczego. Tych co zapierają się, że nie muszą jej nosić, bo i tak im ciepło, albo nie założą czapki bo fryzura się popsuje odsyłam do Lifemanagerki (kliknij). Agnieszka w swoim poście bardzo jasno Wam wytłumaczy dlaczego TRZEBA nosić czapkę ;). Ja przejdę więc dalej.



Nawilżanie ciała - druga ważna sprawa. Zimą nasze dłonie są szczególnie narażone na złe warunki zewnętrzne, dlatego należy zwrócić uwagę na ich pielęgnację. Ja przed wyjściem z domu smaruję dłonie kremem natłuszczającym. Dodatkowo zawsze noszę w torebce tubkę kremu, którą używam, gdy tylko poczuję, że skóra staje się sucha.  
Nigdy też nie zapominaj o rękawiczkach!
Raz w tygodniu warto zrobić małe SPA dla dłoni (i nie tylko, całe ciało zimą jest bardziej suche, warto zrobić peeling całego ciała). Peelingi, które składają się z olejku i kryształków soli/cukru sprawią, że skóra będzie jedwabiście gładka i miękka. Taki peeling cukrowy już robiłam nie raz i na prawdę Wam polecam - skóra jak pupa niemowlaka ;)
Zobacz tutaj (klik) jak go wykonać.
Gdy nadchodzi zima i mróz, również wargi często stają się spierzchnięte. Zimą zwróć uwagę zwłaszcza na kosmetyki z zawartością wosku - ten składnik stanowi świetną barierę ochronną. Ja od lat stosuję  tak zwane "jajo" (tak sobie na to mówię, nie wiem jak to się nazywa ;D ) z Oriflame.  Testowałam już chyba każdy i wszystkie są rewelacyjne- na zdjęciu poniżej jest czarna porzeczka. Jedynie czekolada mi nie podpasowała. Od razu uprzedzam pytania: nie, post nie jest sponsorowany, ja na prawdę uwielbiam to jajo ;). Poza codziennym nawilżaniem oczywiście należy peelingować usta, np. cukier + miód lub myjąc zęby poszczotkować trochę i usta w celu usunięcia martwego naskórka i pobudzenia mikrokrążenia (moja kochana współlokatorka śmieje się ze mnie, że non stop bym coś peelingowała, teraz zresztą też się pewnie cieszy,  jak to czyta ;) ).



A teraz napiszę Wam co nie co o cudownym trunku, jaki stosuję kiedy zaczyna mnie rozkładać. Ostatnio byliśmy rodzinnie u brata ciotecznego. Ja już trochę taka nijaka - w sensie takim, że raz mi zimno, a raz gorąco, wiecie o co chodzi :). Paweł spoglądając na mnie stwierdził, że coś na to zaradzi. Zniknął na chwilę do kuchni i przyniósł mi ten oto magiczny trunek, a robi się go tak: 
do kubka wyciskamy (ja wkroiłam, nie wycisnęłam ze względu na estetykę zdjęcia :D) plasterek cytryny, ścieramy na drobno odrobinę świeżego imbiru, dodajemy łyżkę miodu  i łyżeczkę cukru. To wszystko zalewamy wrzątkiem. Na drugi dzień obudziłam się jak nowo narodzona więc chyba działa. Dzięki Paweł! :)
Było o tym jak dbać o ciało, jak uchronić się przed zimnem, no a nasze samopoczucie kiedy za oknem o 15 już ciemno i mróz? No dobra jak jest mróz (lekki) to nie jest jeszcze tak źle, bo można podziwiać oszronione białe drzewa, iskrzący śnieg. No ale kiedy mamy dzień pod tytułem "ale chlapa" to już nie jest tak fajnie :D Ratują nas tylko kalosze :D. Dlatego też takie chwile ja spędzam w domu (oczywiście kiedy mogę ;) ). Sposobem umilenia wieczoru może być np. pięknie pachnący olejek zapachowy unoszący się z kominka, grzane wino lub gorąca czekolada + fajny film :).


A takie ciapy kupiłam w Biedronce też w celu umilenia zimowych wieczorów ;) Są rewelacyjne! Rozstaję się z nimi tylko, kiedy lądują w pralce ;).


Ja już jestem gotowa na starcie z zimą, a Wy? :) 

Pozdrawiam z pod ciepłego koca, Kasia.


08 grudnia, 2013

Dlaczego lubię zimę?

Mamy już 8 grudnia, a u mnie na blogu ani jednego zimowego wpisu. Wspominałam o moim "super" organizowaniu się z pisaniem postów wczoraj na spotkaniu blogerów w Warszawie (relację  możecie zobaczyć u Zyśki, (tutaj)) którą serdecznie pozdrawiam ;). Ogólnie problem polega na tym, że mam sporo wpisów zapisanych w wersji roboczej i tak na prawdę tylko 1/4 ląduje na blogu. Postanowiłam więc zmienić mój okropny zwyczaj i zacząć pisać od początku do KOŃCA ;)

Dzisiaj pozytywnie o zimie. Są osoby, które nie znoszą tej pory roku, ja jednak postanowiłam poszukać dobrych stron. Szukać długo nie musiałam, bo sama lubię zimę. Lato, nawet to najpiękniejsze w końcu się nudzi (kurczę nie wyobrażam sobie mieszkać w miejscu, gdzie przez cały rok są tylko upały!).

1. Zimą na przykład można grzać tyłeczek przy kominku dumając o różnych dziwnych rzeczach ze swoich kochanym psiakiem ;)


2. Lubię, nie UWIELBIAM patrzeć jak płonie ogień w kominku.

3. Lubię, palić zapachowe świeczki i schować się pod ciepły koc z ulubioną książką w ręku. No przyznajcie, że w lato zapalone świece nie robią aż takiego fajnego klimatu jak w mroźną zimę :). Jeżeli chcielibyście zrobić sobie podobny świecznik jak ten ze zdjęcia to odsyłam Was do mojego DIY (tutaj).


4. Nic nie smakuje lepiej zimą jak kawusia czy nawet zwykła herbata z miodem, cytryną i sokiem malinowy. PYCHOTKA!


4. Można w końcu odetchnąć od upałów, tak twierdzi ofutrzony Shanter ;)

 
5. Zimowe spacery mają swój urok. Ten skrzypiący pod nogami śnieg, białe drzewa, świeże powietrze. Spacerowanie zimą nie jest wcale takie straszne, trzeba się po prostu porządnie ubrać :).


6. Zachody słońca zimną wcale nie ujmują tym w lecie, sami zobaczcie. Cieszę się, że mieszkam w miejscu, gdzie mogę patrzeć na RÓŻNE zachody słońca :).

 

7. No i oczywiście zimą można jeździć na nartach i sankach, iść na łyżwy.


Kto jeszcze lubi zimę? :)


Aaa zapomniałabym, dziewczyny dziękuję bardzo w  ogarnięciu tej technicznej strony blogowania (no wiecie chodzi mi konkretnie np. o wstawianie zdjęć dobrej jakości). W końcu chyba jest tak jak chciałam, beż żadnych szumów i w rozmiarze takim jaki mi pasuje ;). Pozdrawiam całą Lenivą ekipę: organizatorkę tego całego pozytywnego zamieszania - AgnieszkęPaulinę, Agatę,  Agnieszkę,  Pauline,  Gosię , Asię, KingęGosięPiotrka, Ewelinę,
  Magdę i Dankę

 Pozdrawiam, Kasia.